https://www.bitchute.com/video/HtdMXVdHtg7F/
Z powyższym materiałem zgadzam się w 100%.
Opisywane zjawisko segregacji ze względu na paszport covidowy już jest obecne.
W ubiegłym roku nie zostałem z żoną wpuszczony do warszawskiej restauracji Der Elefant (przy Placu Bankowym):
https://warszawa.naszemiasto.pl/restaura...c1-8484087
To mnie jeszcze nawet nie wkurwia...
Jakiś debil ma restaurację i w/g mnie jej ofertę może kierować do kogo chce... do mężczyzn, do kobiet, do homoseksualistów, do idiotów, do owiec, do obrzezanych, do czarnoskórych, do członków PiS-u czy do członków Konfederacji, do szczepionych czy odwrotnie. Segreguje sobie klientów i ja uważam, że nic złego się nie dzieje. Każdy ma prawo zapraszać kogo chce.
Ale wczoraj pani siedząca tuż przy głównym wejściu do publicznego szpitala wyposażona w zdalny termometr sprawdziła mi temperaturę po czym:
- Proszę okazać świadectwo szczepień.
--- Ale ja bez psa jestem.
- Niech Pan nie będzie taki dowcipny.
--- Nie mam przy sobie..
- Nie ma Pan telefonu?
--- A muszę mieć? Prezes Kaczyński też nie miał.
- Może być na kartce.
--- Nie mam kartki.
- A szczepiony Pan?
--- Jestem ozdrowieńcem.
- Ale czy szczepiony Pan?
--- Ale po co mam się szczepić skoro świeżo chorowałem??? Nawet nie powinienem!
- To Pan nie szczepiony!
--- No niech sobie Pani wyobrazi...
- Nieszczepiony i na odwiedziny do szpitala?
--- Dobrze, że chociaż po ulicy mogę jeszcze chodzić...
- To Pani wejdzie a Pan musi tu poczekać. (byłem z 75 letnią kobietą - ciotką pacjenta)
Ostatecznie Pani "STRÓŻ SZCZEPIONKOWY" pozwoliła mi iść do drzwi oddziału kardiologii i tam miałem poczekać, co oczywiście skwapliwie uczyniłem. I nie chodziłem nigdzie gdzie nie musiałem!
Pewnie powiecie, że mogłem się wylegitymować paszportem ozdrowieńca.
Otóż... nie mogłem, bo 2 razy już chorowałem (Delta i Omikron) ale ani razu nie dołączyłem do statystyk, gdyż nie wymagałem interwencji lekarskiej i co za tym idzie nikt nie robił mi testów.
Zresztą... przecież mamy wiele ewidentnych przykładów, że to wcale nie o bezpieczeństwo i przerwanie transmisji wirusa chodzi, a o... idiotyczny przymus szczepień!
W takiej sytuacji pytanie DLACZEGO? nasuwa się samo...
Ostatni przykład na to o czym piszę - skandaliczna sprawa Australia v/s Nowak Djokovic.
Djokovic:
- był ozdrowieńcem,
- testy miał ujemne,
- z wysokim poziomem przeciwciał,
- nie stanowił zagrożenia dla nikogo (w odróżnieniu od innych zaszczepionych graczy!),
a pomimo powyższego Ci australijscy debile wykluczyli go za... brak szczepień !!!
A najśmieszniejsze jest to, że przecież wszem i wobec wiadomo, iż zaszczepieni (i to już oficjalne twierdzenia nawet mainstreamu!!!) chorują i zarażają, tylko ponoć łagodniej przechodzą!
No... zajebiste te szczepionki. I wszystkie firmy z grona BIG PHARMY tak samo gówniane wynalazły...
Z powyższym materiałem zgadzam się w 100%.
Opisywane zjawisko segregacji ze względu na paszport covidowy już jest obecne.
W ubiegłym roku nie zostałem z żoną wpuszczony do warszawskiej restauracji Der Elefant (przy Placu Bankowym):
https://warszawa.naszemiasto.pl/restaura...c1-8484087
To mnie jeszcze nawet nie wkurwia...
Jakiś debil ma restaurację i w/g mnie jej ofertę może kierować do kogo chce... do mężczyzn, do kobiet, do homoseksualistów, do idiotów, do owiec, do obrzezanych, do czarnoskórych, do członków PiS-u czy do członków Konfederacji, do szczepionych czy odwrotnie. Segreguje sobie klientów i ja uważam, że nic złego się nie dzieje. Każdy ma prawo zapraszać kogo chce.
Ale wczoraj pani siedząca tuż przy głównym wejściu do publicznego szpitala wyposażona w zdalny termometr sprawdziła mi temperaturę po czym:
- Proszę okazać świadectwo szczepień.
--- Ale ja bez psa jestem.
- Niech Pan nie będzie taki dowcipny.
--- Nie mam przy sobie..
- Nie ma Pan telefonu?
--- A muszę mieć? Prezes Kaczyński też nie miał.
- Może być na kartce.
--- Nie mam kartki.
- A szczepiony Pan?
--- Jestem ozdrowieńcem.
- Ale czy szczepiony Pan?
--- Ale po co mam się szczepić skoro świeżo chorowałem??? Nawet nie powinienem!
- To Pan nie szczepiony!
--- No niech sobie Pani wyobrazi...
- Nieszczepiony i na odwiedziny do szpitala?
--- Dobrze, że chociaż po ulicy mogę jeszcze chodzić...
- To Pani wejdzie a Pan musi tu poczekać. (byłem z 75 letnią kobietą - ciotką pacjenta)
Ostatecznie Pani "STRÓŻ SZCZEPIONKOWY" pozwoliła mi iść do drzwi oddziału kardiologii i tam miałem poczekać, co oczywiście skwapliwie uczyniłem. I nie chodziłem nigdzie gdzie nie musiałem!
Pewnie powiecie, że mogłem się wylegitymować paszportem ozdrowieńca.
Otóż... nie mogłem, bo 2 razy już chorowałem (Delta i Omikron) ale ani razu nie dołączyłem do statystyk, gdyż nie wymagałem interwencji lekarskiej i co za tym idzie nikt nie robił mi testów.
Zresztą... przecież mamy wiele ewidentnych przykładów, że to wcale nie o bezpieczeństwo i przerwanie transmisji wirusa chodzi, a o... idiotyczny przymus szczepień!
W takiej sytuacji pytanie DLACZEGO? nasuwa się samo...
Ostatni przykład na to o czym piszę - skandaliczna sprawa Australia v/s Nowak Djokovic.
Djokovic:
- był ozdrowieńcem,
- testy miał ujemne,
- z wysokim poziomem przeciwciał,
- nie stanowił zagrożenia dla nikogo (w odróżnieniu od innych zaszczepionych graczy!),
a pomimo powyższego Ci australijscy debile wykluczyli go za... brak szczepień !!!
A najśmieszniejsze jest to, że przecież wszem i wobec wiadomo, iż zaszczepieni (i to już oficjalne twierdzenia nawet mainstreamu!!!) chorują i zarażają, tylko ponoć łagodniej przechodzą!
No... zajebiste te szczepionki. I wszystkie firmy z grona BIG PHARMY tak samo gówniane wynalazły...