07-02-2023, 9:09
https://www.bankier.pl/forum/temat_arbit...82165.html
Arbitraż dotyczy potencjalnego naruszenia przez Polskę zapisów Karty Energetycznej (Energy Charter), którego Polska jest sygnatariuszem, oraz bilateralnej umowy o ochronie inwestycji pomiędzy Polską i Australią (BIT). Jak pisałem poprzednio, kluczową kwestią, którą skarżący prywatni inwestorzy muszą udowodnić w arbitrażu przeciw państwom ("suweren") nie jest to, że nastąpiło zwykłe naruszenie umów gospodarczych (np., dotyczących koncesji). Marcin Michałek bardzo przekonywująco dowodził na tym forum, że takie naruszenie umów gospodarczych miało miejsce. GRX musiało jednak udowodnić, że takie naruszenie nastąpiło w wyniku działań rządu polskiego jako "suwerena", czyli z wykorzystaniem swojej pozycji posiadania władzy. Na podstawie poprzednich orzeczeń Trybunału brzmi to tak (Perkerings vs. Litwa): ‘‘a breach of an agreement will amount to an expropriation only if the State acted not only in its capacity of party to the agreement, but also in its capacity of sovereign authority, that is to say using its sovereign power. The breach should be the result of this action’.
A więc jeśli Polsce udało by się wykazać na przykład, że nastąpiło po prostu rażące naruszenie umowy koncesji przez GRX, i polska strona po prostu w uzasadniony sposób zareagowała jako strona umowy (nie wykorzystując przy tym swojej pozycji "suwerena"), to wtedy GRX mogłoby przegrać. Myślę, że zarówno w sprawie GRX jak i w kilku innych toczących się przeciwko Polsce sprawach o wywłaszczenie nie będzie jednak zbyt trudno wykazać, że Polska (pod rządami obecnej ekipy) zachowuje się właśnie jak pozbawiony wszelkich hamulców "suweren", agresywnie broniący polskich aktywów przed drapieżnym kapitałem zagranicznym, wykorzystujący przy tym swoją uprzywilejowaną pozycję władzy państwowej. Tu kluczowymi i bardzo pomocnymi (dla GRX) są wypowiedzi samego „suwerena”. Suweren poniższymi wypowiedziami strzelił sobie w kolano
Po pierwsze, minister Soboń, komentujący przypadek GreenX: „To naprawdę smutna historia, która w pewnym sensie pokazuje, że jeśli chodzi o inwestycje w sektorze energetyki lub górnictwa, musimy się w pierwszej kolejności oglądać na nasze aktywa państwowe, a nie na inwestorów prywatnych".
Po drugie sekretarz stanu Gawęda: "Jak podkreśla Adam Gawęda, brak zgody [na koncesję dla GRX] był związany z ówczesną polityką ministerstwa. - Kiedy miałem wpływ na podejmowane decyzje uważałem, by koncesje wydobywcze, jednak w miarę możliwości prawnych kierować w stronę naszych spółek państwowych spółek. To po prostu stabilność, bo to pewność i to bezpieczeństwo tego złoża".
Trzeba naprawdę być inteligentnym inaczej, aby pleść takie rzeczy jakie w/w ministrowie podczas trwania arbitrażu międzynarodowego. Polska strona powinna była raczej robić wszystko, by przekonać Trybunał, że z wielkim respektem i w ten sam sposób podchodzą do każdego inwestora. Wyciągnijcie własne wnioski z powyższych wypowiedzi naszych przedstawicieli co do równego traktowania inwestorów (które wymagane jest np., przez BIT).
Sądzę, że w zaistniałej sytuacji kwestią do ustalenia dla arbitrów jest raczej tylko wielkość odszkodowania. Nawet znacznie mniej renomowana kancelaria niż Lalive przygwoździła by stronę polską w kontekście powyższych wypowiedzi naszych notabli.
Arbitraż dotyczy potencjalnego naruszenia przez Polskę zapisów Karty Energetycznej (Energy Charter), którego Polska jest sygnatariuszem, oraz bilateralnej umowy o ochronie inwestycji pomiędzy Polską i Australią (BIT). Jak pisałem poprzednio, kluczową kwestią, którą skarżący prywatni inwestorzy muszą udowodnić w arbitrażu przeciw państwom ("suweren") nie jest to, że nastąpiło zwykłe naruszenie umów gospodarczych (np., dotyczących koncesji). Marcin Michałek bardzo przekonywująco dowodził na tym forum, że takie naruszenie umów gospodarczych miało miejsce. GRX musiało jednak udowodnić, że takie naruszenie nastąpiło w wyniku działań rządu polskiego jako "suwerena", czyli z wykorzystaniem swojej pozycji posiadania władzy. Na podstawie poprzednich orzeczeń Trybunału brzmi to tak (Perkerings vs. Litwa): ‘‘a breach of an agreement will amount to an expropriation only if the State acted not only in its capacity of party to the agreement, but also in its capacity of sovereign authority, that is to say using its sovereign power. The breach should be the result of this action’.
A więc jeśli Polsce udało by się wykazać na przykład, że nastąpiło po prostu rażące naruszenie umowy koncesji przez GRX, i polska strona po prostu w uzasadniony sposób zareagowała jako strona umowy (nie wykorzystując przy tym swojej pozycji "suwerena"), to wtedy GRX mogłoby przegrać. Myślę, że zarówno w sprawie GRX jak i w kilku innych toczących się przeciwko Polsce sprawach o wywłaszczenie nie będzie jednak zbyt trudno wykazać, że Polska (pod rządami obecnej ekipy) zachowuje się właśnie jak pozbawiony wszelkich hamulców "suweren", agresywnie broniący polskich aktywów przed drapieżnym kapitałem zagranicznym, wykorzystujący przy tym swoją uprzywilejowaną pozycję władzy państwowej. Tu kluczowymi i bardzo pomocnymi (dla GRX) są wypowiedzi samego „suwerena”. Suweren poniższymi wypowiedziami strzelił sobie w kolano
Po pierwsze, minister Soboń, komentujący przypadek GreenX: „To naprawdę smutna historia, która w pewnym sensie pokazuje, że jeśli chodzi o inwestycje w sektorze energetyki lub górnictwa, musimy się w pierwszej kolejności oglądać na nasze aktywa państwowe, a nie na inwestorów prywatnych".
Po drugie sekretarz stanu Gawęda: "Jak podkreśla Adam Gawęda, brak zgody [na koncesję dla GRX] był związany z ówczesną polityką ministerstwa. - Kiedy miałem wpływ na podejmowane decyzje uważałem, by koncesje wydobywcze, jednak w miarę możliwości prawnych kierować w stronę naszych spółek państwowych spółek. To po prostu stabilność, bo to pewność i to bezpieczeństwo tego złoża".
Trzeba naprawdę być inteligentnym inaczej, aby pleść takie rzeczy jakie w/w ministrowie podczas trwania arbitrażu międzynarodowego. Polska strona powinna była raczej robić wszystko, by przekonać Trybunał, że z wielkim respektem i w ten sam sposób podchodzą do każdego inwestora. Wyciągnijcie własne wnioski z powyższych wypowiedzi naszych przedstawicieli co do równego traktowania inwestorów (które wymagane jest np., przez BIT).
Sądzę, że w zaistniałej sytuacji kwestią do ustalenia dla arbitrów jest raczej tylko wielkość odszkodowania. Nawet znacznie mniej renomowana kancelaria niż Lalive przygwoździła by stronę polską w kontekście powyższych wypowiedzi naszych notabli.